Moja przeszłość
Kiedy byłam małą dziewczynką, jak każda marzyłam o wielkiej miłości, ślubie w kościele, kochającym mężu i dzieciach. Im byłam starsza i im bardziej zgłębiałam relacje damsko -męskie, tym bardziej przekonywałam się, że miłość nie istnieje (albo zdarza się wyjątkowo rzadko, i tylko wybrańcom), a związki to umowa oparta na kompromisach zazwyczaj mojej strony. I tak jak chyba większość kobiet, mimo iż miałam przed oczami wszystko podane, byłam tak spragniona "bycia z kimś", że ignorowałam niewygodne fakty.
Moja Mama twierdzi, że od dziecka byłam "kochliwa" i od początku ciągnęło mnie do "złych chłopców". Podobno, bo ja tego nie pamiętam, moim pierwszym chłopakiem był chłopiec z mojej grupy przedszkolnej, na którego wołali Pomidor (nie opowiem Wam historii skąd się to wzięło, bo nikt tego nie wie i nie pamięta). Wiemy jednak, że był to jedyny chłopiec, który podczas posiłków w przedszkolu nie dostawał takiego zestawu sztućców jak pozostałe dzieci, jedynie łyżkę. Był tak niebiezpieczny, że przedszkolanki nie dawały mu noża ani widelca aby nie zrobił sobie, ani innym dzieciom krzywdy. Ta historia to dokładna definicja mężczyzn, kórzy zawsze przyciągali moją uwagę. Jeden z moich kolegów zawsze powtarzał, że ja męża to powinnam szukać pod aresztem śledczym. Stać tam i czekać, aż mój rycerz w ślniącej zbroji, w końcu wyjdzie na wolność.
Później to już było tylko gorzej. Mój pierwszy poważny chłopak był 4lata odemnie starszy. Ja zaczynałam liceum czyli miałam 15lat, a on kończył technikum
Dodaj komentarz